28 stycznia 1986 doszło do katastrofy, która zachwiała amerykańskim programem podboju kosmosu. Kilkadziesiąt sekund po starcie wahadłowiec Challenger dosłownie rozsypał się w drobny mak. Oglądały to miliony Amerykanów, zwłaszcza dzieci,  bo miała to być pierwsza misja kosmiczna w której brała udział nauczycielka. Wybrana z grupy 11 tysięcy chętnych. Oprócz niej zginęło jeszcze sześcioro astronautów. A winne były stwardniałe z zimna gumowe uszczelki. 

Pewnie wiele osób pamięta że prom kosmiczny startował z wielkim zewnętrznym zbiornikiem paliwa i dwoma dodatkowymi rakietami na paliwo stałe . Tragedia zaczęła się od jednej z tych rakiet - prawie 50-metrowej długości przy trzech metrach średnicy. Zbudowane były z kilkunastu krótszych walców które na łączeniu miały wspomniane uszczelnienia.

Na przylądki Canaveral na Florydzie, mimo że to dość blisko równika, 34 lata temu  noc przed startem była zimna - temperatura spadła minimalnie poniżej zera. Przewidywano to już wieczorem i w trakcie narady inżynierowie mówili że musi być ponad 10 "na plusie", żeby uszczelki były miękkie i spełniały swoją rolę . To była jedna z wielu uwag i menadżerowie producenta rakiet ją zignorowali - start odbywał się przecież tuż przed południem.

To był jednak katastrofalny błąd. Późniejsze analizy zdjęć pokazały że już 3 sekundy po odpaleniu silników dwie uszczelki na jednym z połączeń puściły i zostały zniszczone przez spaliny. Paliwo rakiety uszczelniło dziurę, ale gdy i ono się tam wypaliło strumień ognia wydostał się z boku  W 73 sekundzie uszkodzony napęd zaczął odpadać - zmieniło to tot lotu całego układu wahadłowca, który 14 km nad ziemią pędził już niemal dwa razy szybciej niż dźwięk - ponad 2 300 km/godz. Opór powietrza jaki powstał przy przekręceniu statku, rozerwał go na strzępy . Choć wszystko wyglądało jak wielki wybuch - eksplozji o jakiej myślimy nie było a uwolnione rakiety już bezładnie poleciły dalej. Wprawdzie pojawiły się relacje telewizyjne do których dołożono odgłos wybuchu - ale to było już oszustwo dla spotęgowania wrażenia Widoczna na filmach chmura powstała z paliwa ze zniszczonego także głównego zbiornika .

Prawdopodobnie nieprawdziwe jest też powtarzane zdanie, że załoga w chwili zniszczenia promu zginęła. Po katastrofie znaleziono 4 awaryjne zbiorniki powietrza astronautów - 3 z nich musiały zostać uruchomione i zużycie pokazuje że były użyte przez prawie 3 minuty  Tak długo kabina spadała zanim z prędkością ponad 300 km na godz uderzyła w wody oceanu. Raczej nie była już hermetyczna, zatem astronauci pewnie, mimo pomocniczego powietrza, błyskawicznie stracili przytomność. Ale jeśli nie? Co czuli? co mówili?  Dziś niczego się nie dowiemy bo w promach nie było, zapisujących co się dzieje w kabinie, czarnych skrzynek. Statki kosmiczne miały być tak bezpieczne że z nich zrezygnowano , Tak samo jak z ewentualnych systemów ratunkowych.

A sama katastrofa do dziś jest wykorzystywana w wielu krajach w kursach zarządzania. Bo pokazała jak niebezpieczne może być tzw. myślenie grupowe - gdy nie posłuchano jednego inżyniera głośno przestrzegającego przed lotem po nocnych przymrozkach 34 lata temu

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.
Zapoznaj się z Zasadami publikowania komentarzy na stronie radio.rzeszow.pl

Potrzebujesz pomocy? kliknij tutaj