Kalendarz RCN. 21 kwietnia. Silnik strumieniowy
Leduc 010 na grzbiecie SE 161 Langwedocja

21 kwietnia 1949 roku odbył się pierwszy lot samolotu napędzanego silnikiem strumieniowym. To było we Francji. Samolot Leduc 010 był klasycznym eksperymentem - koncepcją naukową, która jednak nie doczekała się powszechnego zastosowania. A bardzo ciekawa to konstrukcja, zarówno silnika jak i unoszonej dzięki niemu maszyny.

Silnik strumieniowy to rodzaj silnika odrzutowego, który nie ma żadnych części ruchomych i jest bardzo mało wymagający jeśli chodzi o paliwo. Może to być nie tylko benzyna czy nafta ale teoretycznie nawet koks. To w zasadzie jest taka rura z wystającym z przodu stożkiem w której poprzez jej odpowiednie zwężenia uzyskuje się zmiany ciśnienia i po wtryśnięciu i zapaleniu paliwa na wylocie powstaje strumień gazów. W powszechnie używanym silniku turboodrzutowym powietrze jest przepychane dzięki wirującym łopatkom sprężarek - w strumieniowym  wtłacza i ściska się samo, co oznacza że silnik żeby zadziałał musi być w ruchu i to szybkim - rzędu kilkuset km na godzinę. Samolot napędzany tylko takim silnikiem nie może zatem sam wystartować - coś go mus rozpędzić.  

Pierwsza koncepcja takiego odrzutowca pojawiła się już w 1908 roku - opatentował ją francuski inżynier René Lorin. To było jeszcze w początkach awiacji, zanim pierwszy samolot przeleciał kanał La Manche  Żadna maszyna nie potrafiła się tak rozpędzić, żeby silnik strumieniowy w ogóle zadziałał.  

Lorin nie doczekał realizacji swojego pomysłu, podobnie jak rozwojowej koncepcji wojskowej z 1918 r by zbudować napędzane takim silnikiem pociski, wystrzeliwane ze specjalnej rampy,  które mogłyby bombardować Berlin.  Na ironię zakrawa fakt, że niemal kopią tego pomysłu były pociski V1 budowane przez Niemców w czasie 2 wojny światowej  

Lorin zmarł w 1933 a jego prace rozwinął René Leduc. Przerwała je wprawdzie wojna w czasie której dokumentację skutecznie ukryto przed Niemcami, ale w 1945 naukowcy wrócili do tematu i 4 lata później samolot z silnikiem strumieniowym był gotowy. Choć słowo samolot to może lekkie nadużycie. To był taki długi silnik z doczepionymi skrzydłami, usterzeniem i kabiną pilota, która w razie niebezpieczeństwa się oddzielała i na spadochronach lądowała z lotnikiem w środku. Tak zresztą uratowało się dwóch pilotów, bo 2 egzemplarze testowe się rozbiły.

Jak widać  maszyna ( która nazywała się tak jak konstruktor - Leduc) nie była jakimś spektakularnym sukcesem. Bo też ma istotne ograniczenia . Silnik wprawdzie jest prosty ale trzeba go rozpędzić - Leduce wynoszony był na grzbiecie sasmolotu transportowego lub bombowca. Z kolei po odpaleniu nie za bardzo jest jak regulować mocą -  albo działa "na full" albo gaśnie. W zasadzie jedyny powszechniejszym zastosowaniem są pociski dalekiego zasięgu rozpędzane silnikiem rakietowym, którego pracę przejmuje później strumieniowy. A jedyny samolot w którym zastosowano tą koncepcję to niedościgniony do dziś sławny szpiegowski S71 Bblacbird. Ma silniki turboodrzutowe niejako "schowane" wewnątrz strumieniowych - włączanych przy wysokich prędkościach.  

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.
Zapoznaj się z Zasadami publikowania komentarzy na stronie radio.rzeszow.pl

Potrzebujesz pomocy? kliknij tutaj