
Maciej Gnatowski
Dziennikarz muzyczny, z Radiem związany od 1990 roku. Oprócz muzyki interesuje się najnowszymi osiągnięciami techniki i wszystkim co jeździ na czterech kółkach (z wyjątkiem sprzętu budowlanego i wózków dziecięcych). W pracy lubi nowe wyzwania, kontakt ze słuchaczami oraz artystami, z którymi przeprowadza wywiady. Na wypoczynek najchętniej udaje się w cieplejsze klimaty, a ulubionym krajem do którego wyjeżdża na wakacje są Włochy.
Do serwisów cyfrowych trafił nowy utwór Florence + the Machine „Light Of Love”. Całość zysków ze sprzedaży zostanie przekazana na rzecz Intensive Care Society COVID-19 Fund.
Prosto z kwarantanny w domu w południowym Londynie, Florence Welch prezentuje niewydany wcześniej kawałek „Light Of Love”. Utwór powstał podczas sesji do „High As Hope”. To dźwiękowy balsam, który ma przynieść ukojenie wszystkim zlęknionym duszom.
– „Light Of Love” ostatecznie nie trafiło na album, ale stwierdziłam, że miło byłoby podzielić się tą piosenką w czasach niepewności i że mógłby być to dobry sposób na zwrócenie uwagi na Intensive Care Society COVID-19 Fund. A także sposób, by pokazać moją miłość, szacunek i podziw do wszystkich pracujących na pierwszej linii frontu kryzysu.
Piosenka opowiada o tym, jak bardzo świat cię przerasta i masz wrażenie, że nie dasz rady, ale w rzeczywistości to jedyne miejsce, w którym możesz cokolwiek zmienić. Miałam wiele sposobów, by wygłuszyć wszystkie napięcia ze świata zewnętrznego i choć budzenie się z tego stanu było bolesne, teraz bardziej niż kiedykolwiek istotne jest, abyśmy nie odwracali wzroku, mieli otwarte serca nawet gdy to boli i by znajdywać sposoby, by nieść pomoc tym, którzy tego potrzebują. Nawet na odległość – mówi Florence.
Cały dochód ze sprzedaży singla „Light Of Love” zasili konto Intensive Care Society COVID-19 Fund, a piosenkarka zachęca fanów, by również wspierali organizacje charytatywne, jeśli tylko mają takie możliwości.
„I’m Ready”, ogłoszony przez Sama i Demi na początku tygodnia, to bezwstydny popowy kawałek, który łączy to, co w obu gwiazdach najlepsze. To hymn, mocna deklaracja dwójki, która jest gotowa, by ją pokochać. Emocjonalny tekst idealnie współgra z pulsującymi liniami basu oraz imponującymi riffami. Doniosłości dodaje chór gospel w refrenie.
Do singla powstał fantastyczny teledysk, w którym Sam, Demi i inni bohaterowie biorą udział we własnych igrzyskach olimpijskich. Za reżyserię odpowiada Jora Frantzis (Cardi B, Rosalia), a choreografię ułożył Sean Banhkead (Normani, Missy Elliot). W wideo możemy oglądać m.in. wrestling, nurkowanie, pływanie synchroniczne, gimnastykę i bieg na 100m. Kulminacją jest ceremonia wręczenia medali.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy Sam Smith wydali „To Die For”, „How Do You Sleep?” oraz „Dancing With a Stranger”, duet z Normani. Singiel „I’m Ready” ukazuje się po ogłoszeniu przesunięcia premiery albumu. Szczegóły dotyczące trzeciego krążka Smitha pojawią się w ciągu najbliższych miesięcy.
W 2019 „Stay With Me” stało się pierwszym utworem Sama, który zdobył miliard streamów na Spotify, a wkrótce w te ślady poszedł singiel „Too Good At Goodbyes”. Smith zakończyli trasę koncertową „The Thrill Of It All World Tour”, w ramach której zagrali ponad 100 koncertów na całym świecie i sprzedali ponad milion biletów. Konto artysty na YouTube ma ponad 10 mln subskrybcji – mało który wykonawca brytyjski może poszczycić się podobnym wynikiem. W trakcie swojej kariery Sam sprzedali ponad 25 mln egzemplarzy albumów i siedem razy trafiali na szczyt najpopularniejszych singli w Wielkiej Brytanii, w tym m.in. z utworem „Writing’s On The Wall”. To pierwszy utwór nagrany do Bonda, który znalazł się na szczycie zestawienia, dzięki czemu Smith trafili do Księgi Rekordów Guinessa. Dodatkowo gwiazdor ma na koncie cztery Grammy, trzy BRIT oraz Oscara i Złoty Glob.
Lovato rozpoczęła 2020 singlem „Anyone”, który zaprezentowała na ceremonii Grammy. Artystkę można było oglądać także podczas finału Super Bowl LIV, gdzie zaśpiewała hymn USA. Niedawno w serwisach cyfrowych pojawił się nowy utwór „I Love Me” z klipem w reżyserii Hannah Lux Davis (Ariana Grande, Drake, Nicki Minaj).
,,Chrust” to pierwszy solowy album Igora Herbuta, piękny, dojrzały i bezwzględnie szczery. Artysta, choć znany jest z troski o swoją prywatność, nowym albumem wpuszcza słuchaczy w swój świat i pozwala im przekroczyć swoją sferę intymną.
Wyobraź sobie, że podarowałem Ci swój notes. Możesz zajrzeć, jeśli chcesz, w porządku. Najpierw odnajdujesz ostatnie zapisane kartki, to początek 2020 roku. Tu zaczynasz. Wiesz, gdzie jestem. Powoli przekładasz kartki wstecz, cofasz się do wcześniejszych zapisków i odnajdujesz historie, o których nigdy nie wspominałem, o które nigdy byś mnie nie podejrzewał. Tak jest skonstruowana ta płyta. Barwy stopniowo przechodzą jedna w drugą. - opowiada Igor Herbut.
Fani talentu wokalnego Igora z pewnością nie będą zawiedzeni, swoim solowym albumem Igor postawił sobie poprzeczkę jeszcze wyżej niż dotychczas. Jego znaki rozpoznawcze: niepowtarzalna barwa, błyskotliwa technika i emocjonalne interpretacje tekstów – są na tej płycie dopracowane są do perfekcji. Śpiew to moje narzędzie porozumiewania się ze światem. Śpiew pozwala mi najpełniej opowiadać o miłości i wzruszeniach, które towarzyszą mi od kiedy na świecie pojawił się mój synek Kai. Śpiew pozwala mi też opowiedzieć o wszystkim, co działo się wcześniej, a wcześniej sporo narozrabiałem. Wiele osób dwa lata temu spisało mnie na straty. Nie wiem, czy jestem gotów o tym mówić, ale na tym albumie jestem o tym gotów śpiewać.
Na albumie oprócz premierowych utworów skomponowanych, napisanych, zaaranżowanych instrumentalnie, zaśpiewanych i zagranych na fortepianie przez Igora Herbuta jest również utwór skomponowany do wiersza Leopolda Staffa, który w ubiegłym roku Igor wykonał na żywo w radiowej Trójce. Napisałem ten utwór w dwa dni, specjalnie na Światowy Dzień Poezji. Takie wyzwanie postawiła przede mną Ania Gacek, a Ani Gacek się nie odmawia. Wspaniale później zabrzmiał na moich koncertach – a na płycie pojawił się w nieco nowej odsłonie. - tłumaczy Igor Herbut. Na albumie znalazł się także brawurowy aranż ,,Krakowskiego spleenu” Maanamu, którego wykonanie z solowego koncertu Igora w Teatrze Muzycznym Roma obiegło cały internet i wzbudziło jednogłośny zachwyt.
Solowa płyta Igora Herbuta to jednak znacznie więcej niż tylko głos i fortepian. Album ,,Chrust” to ponad 70 minut muzyki, na które składają się utwory, które nierzadko trwają nawet 7-8 minut. Nie dało się krócej. Mam zbyt wiele do opowiedzenia. Gdybym miał opisać w dwóch słowach mój styl na tym albumie powiedziałbym – minimalistyczny rozmach.
Kolejne utwory rozwijają się płynnie w jedną opowieść. Jasne, poruszające, przestrzenne brzmienia stopniowo przechodzą w bardziej niepokojące, misternie skonstruowane – ale zawsze melodyjne, kompozycje. Aranżacje instrumentalne napisane przez Igora zagrali pracujący z nim na co dzień w zespole Tomasz Harry Waldowski (perkusja), Przemek Świerk (gitary), Piotr Kołacz (gitara basowa), Tomasz Świerk (instrumenty klawiszowe).
Na solowy album Igora czekaliśmy przez ponad osiem lat, ale warto było uzbroić się w cierpliwość. Od samego początku mojej kariery muzycznej jestem regularnie pytany, kiedy wydam solową płytę. Zawsze odpowiadałem, że zrobię to, ale kiedyś. To kiedyś było wygodną tarczą, za którą mogłem się skryć. Odsuwałem w czasie ten moment bo wiedziałem, że całkiem się na solowym albumie odsłonię. I tak się właśnie stało.
Dzisiaj swoją premierę ma również teledysk do utworu “Tańczmy”, który powstał w domowych warunkach domowych. Igor opowiada:
Zawsze mówiłem że nie potrafię inspirować się rzeczami radosnymi a nawet nie potrafiłem ich dostrzegać. Utwory takie jak ,,Dewiat”, ,,Lwia część”, ,,Tu”, zawsze powstawały na podstawie smutku, braku, oddalenia i dlatego chciałbym pokazać Wam utwór, który jest następcą, kontynuacją tych trzech nieprzypadkowo wymienionych utworów. Dziewięć miesięcy temu dostrzegłem, że uśmiech może być inspiracją do kawałka dobrej, wartościowej muzyki. Zawsze wydawało mi się, że to się wyklucza.
Nie planowałem wypuszczać do utworu obrazu, ale po kilku tygodniach zamknięcia w domu, kiedy i mnie zaczęły dopadać różne troski, postanowiłem, pomyślałem, że muszę wrócić do tych emocji, które zawarłem w utworze pt. ,,Tańczmy” i podzielić się tym z Wami, abyście mogli i Wy nabrać sił.
Obraz powstał w trzech mieszkaniach...
Najpierw wspaniała tancerka Wiola i choreograf Patryk z DzikiStylCompany, sfilmowali siebie interpretacje utworu. To nie pierwszy raz, kiedy współpracujemy ze sobą, ponieważ Ci wspaniali artyści korzystali już wcześniej z mojej muzyki w ich spektaklach. Zawsze chcieliśmy wspólnie coś zrobić, ale czekaliśmy na odpowiedni, wyjątkowy moment. I o to jest.
Drugie mieszkanie, to mieszkanie, w którym mieszkaMY. W tych niezaplanowanych kadrach widać wszystko. Nie muszę tłumaczyć.
Trzecie mieszkanie, to mieszkanie naszych przyjaciół Ani i Andrzeja, wspaniałych reżyserów montażu, którzy połączyli te dwa światy, tworząc nowy, piękny świat, pełen symboli, emocji i uczuć.
Tańczmy.
„Koniec świata” to drugi singiel, który jest zapowiedzią nowego albumu Kasi Lins „Moja wina”. Piosenkę obrazuje piękny i kontrowersyjny teledysk.
"Napisałam ten tekst kilka miesięcy temu. Dotyczy spraw, które w tamtym czasie szczególnie mnie mierziły, ale nie przypuszczałam, że tak szybko zmienią swój kontekst. Dziś fraza „wiesz, że mały ogień wielki las podpala” brzmi jak truizm, a zdanie „to stado pozbawione wahań to koniec tego świata” jest wytartym frazesem. Chciałabym, żeby nim było". Kasia Lins.
Na płycie „Moja wina” Kasia Lins jest autorką tekstów i współautorką muzyki, która powstała w duecie z Karolem Łakomcem. Za kształt całego materiału odpowiedzialny jest Daniel Walczak, który wraz z Kasią i Karolem wyprodukował album.
Kasia Lins to wokalistka, pianistka, kompozytorka i autorka tekstów. W 2018 roku wydała długogrający album „Wiersz ostatni”, który spotkał się z doskonałym odbiorem zarówno słuchaczy jak i dziennikarzy. Jej muzykę, koncerty i klipy charakteryzuje duszna atmosfera i kinematograficzny nastrój.
W 2019 Kasia została dwukrotnie nominowana do nagrody Fryderyki 2019 w kategorii Album Roku Pop Alternatywny za płytę „Wiersz ostatni” oraz w kategorii Autor Roku.
Utwór "California" to nowy singiel J.Wise'a zapowiadający jego debiutancką płytę pt. "Stories". Album ukaże się w 2020 roku nakładem wytwórni FONOBO Label.
Kawałek "California" to piękny i nostalgiczny utwór o utraconym szczęściu. Jest trzecim singlem J.Wise'a. Podobnie jak "Tears" oraz "Crying For Help", ukaże się na debiutanckim albumie artysty. Płyta "Stories" celebruje miłość, ale z szacunkiem odnosi się również do smutku. Ten smutek słychać w każdej kompozycji. Płyta opowiada również o walce z własnymi słabościami. Autorem wszystkich tekstów jest J.Wise. Muzykę skomponował wspólnie z Andrzejem Izdebskim.
J.Wise pochodzi z Poznania, ale długie lata spędził w Wielkiej Brytanii, gdzie, oprócz tworzenia muzyki, zajmował się również sztukami wizualnymi. Jego prace były wystawiane w prestiżowych galeriach takich jak Opera Gallery i The Exhibitionist w Londynie. Śmiało można powiedzieć, że jest artystą międzynarodowym.
Aktorka, wokalistka, mama trójki dzieci – sześć lat temu zaczęła tworzyć autorską płytę, która jest odzwierciedleniem jej doświadczeń, opowieścią o emocjach towarzyszących wielkim zmianom w życiu. Aktorka z właściwą sobie wrażliwością połączyła przewrotne teksty Pawła Bulaszewskiego z chilloutowymi brzmieniami, flirtując przy tym z nutami elektroniki czy jazzu. Dziś postanowiła podzielić się z nami tym projektem.
„Zastanawiałam się jak umilić Wam czas spędzany w domu i zainspirowana Waszymi znaleziskami z domowych porządków, postanowiłam podzielić się czymś, co przeleżało u mnie w szufladzie przez długi czas. To płyta „Euforia/Panika”, nad którą pracowałam z przerwami przez kilka lat, łapiąc wolne chwile w czasie wielkich zmian w moim życiu. Stawiałam wtedy pierwsze kroki jako młoda mama, ale zależało mi na tym, żeby wciąż być twórczą i aktywną zawodowo. Gdy zostałam mamą po raz trzeci, materiał odłożyłam na bok kolejny raz, z myślą, że wrócę do niego, gdy łatwiej mi będzie złapać równowagę dom-praca.
Obecna sytuacja pokazała mi jednak, że (gdy nie da się inaczej) możemy pracować, tworzyć i komunikować się nie opuszczając domowych pieleszy. Dlatego, mimo tego, że najbardziej lubię spotykać się z Wami osobiście, postanowiłam udostępnić w sieci moje piosenki z nadzieją, że pomogą one Wam chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości i nabrać dystansu do sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy. Autorem tekstów jest Paweł Bulaszewski, muzykę stworzył Michał Przytuła. Staraliśmy się, aby materiał był różnorodny, dlatego liczę na to, że będzie Wam towarzyszył zarówno przy porannym rozruchu, wyprawach samochodowych do sklepu, instagramowych imprezach jak i romantycznych uniesieniach, i że doda Wam otuchy w chwilach słabości."
Euforia czy Panika? A może właśnie równowaga.
"Wydaje się, że euforia i panika leżą na przeciwległych biegunach, ale to właśnie sprawia, że są wzajemnym odbiciem. Kiedyś myślałam, że w imię jakiejś karmicznej równowagi każdemu z nas przysługuje tyle samo szczęścia, co łez. Gdy wszystko układało się dobrze, zastanawiałam się, co się za chwilę złego stanie – dla równowagi. Dziś, kiedy ludzie na całym świecie z niepewnością patrzą w przyszłość, kiedy naprawdę jest się czego bać i o co martwić, rozumiem, że „szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie” – bezczelnie i całym sobą. W czasach wielkiej paniki, do euforii doprowadzają mnie chwile beztroski i bliskości z tymi których kocham."